poniedziałek, 9 listopada 2009

Szkolenie Viva! i do roboty!

Miniony weekend spędziłam bardzo aktywnie na trzy dniowym szkoleniu dla wolontariuszy i aktywistów organizowanym przez Viva! Akcja dla zwierząt. Jestem teraz pełna planów i pomysłów, a raczej plany i pomysły, które miałam wiem już jak zacząć realizować. Możliwości jest więcej niż mogłabym nawet przypuszczać, ale o tym będzie stopniowo. Dziś tarta gruszkowa,a następnie obiecane mydełka.




TARTA GRUSZKOWA

1 szkl. mąki razowej
1,5 szkl mąki białej
2/3 kostki margaryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia
6-7 dojrzałych gruszek
miód sztuczny/słód
cukier, woda, cynamon

Ciasto wyrabiamy z mąki i margaryny, dodajemy proszek do pieczenia i tyle wody, żeby ładnie odchodziło od ręki i cukier do smaku (lepiej mniej niż więcej!). Ciasto wkładamy do lodówki a w tym czasie obieramy gruszki i kroimy je wzdłuż na ósemki lub jeszcze cieniej. Posmarowaną oliwą formę to tarty wyklejamy ciastem, dziurawimy dno widelcem i pieczemy w temp. 180'C ok. 15-20 min. Spód musi być prawie upieczony, bo inaczej wszystko się rozklei jak gruszki puszczą sok. Wprawdzie i tak może się rozkleić, ale taka już uroda wegańskich wypieków:) Układamy więc gruszki jak najciaśniej, sypiemy cynamonem, polewamy nieco miodem/słodem i zapiekamy kolejne 15-20 min.aż wszystko będzie ładnie wyglądało. Na szczęście zawsze można wszystko podpiec jeszcze chwilę, bo w Końcu to trochę mąki i tłuszczu z owocami, nie wybuchnie nam ani nic niepokojącego się z tym nie stanie. Więc bez stresu.



A teraz pora na DIY, a dla mniej wtajemniczonych "zrób to sam" mydełka. Otóż spośród firm nie testujących na zwierzętach i nie używających składników pochodzenia zwierzęcego panuje brzydki zwyczaj makabrycznego windowania cen swoich produktów. Ma to zapewne nierozerwalny związek z ich jakością, ale niestety, portfel nieubłaganie pokazuje dno, a na koncie jak nie chciało rosnąć, tak nie chce. Warto zatem trochę poszperać (i na półkach i w sieci) w celu znalezienia tańszych, choć może nie tak zawsze idealnych produktów.
Po długich poszukiwaniach udało mi się namierzyć dwie polskie firmy. Pierwsza to Polin - produkująca chemię gospodarczą i kosmetyki do mycia. Jej plusem jest cena, ale minusem dostępność, można jednak bez problemu zaopatrzyć się w sklepie Evergreen. Drugą firmą jest Barwa. Z tego, co udało mi się znaleźć na ich temat, nie testują i nie używają składników odzwierzęcych w dużej częsci produktów. Udało mi się znaleźć hit sezonu czyli mydło Biały Wielbłąd.



Mydło wygląda niepozornie, jest niealergizujące i nie ma również zapachu, co można uznać zarówno za wadę jak i zaletę. Ja postanowiłam jednak poeksperymentować i znalazłam kolejną firmę, Bamer, która produkuje 100% olejki eteryczne do wszelkiego użycia (kosmetycznego, zapachowego i kulinarnego). Firma nie testuje na zwierzętach, tylko na .. ludziach. Oczywiście ochotnikach, z akademii medycznej w Łodzi. Brzmi rewelacyjnie, prawda? :)
Postanowiłam w takim razie zakupić kilka na próbę i wyszło całkiem nieźle.

MYDEŁKA ZAPACHOWE

1 kostka mydła Biały Wielbłąd
mały garnek emaliowany
płytka aluminiowa przeciw przypalaniu (koniecznie!)
woda
oliwa z oliwek
olejki zapachowe oraz wg uznania
przyprawy (cynamon, szafran, imbir), zmielone płatki lub siemie lniane, płatki kwiatów lub cokolwiek co wyda się wam ciekawe i zdatne do użycia.

Przepis jest banalny, wystarczy pociąć mydło na małe kawałki, zalać szklanką wody i czekać aż się roztopi, od czasu do czasu mieszając. Kiedy będzie już całkiem płynne dodajemy dowolne olejki i inne składniki (olejki hojnie,dodatki stałe ostrożnie, żeby nie utrudniały potem mycia), w razie potrzeby dodajemy jeszcze troszkę wody, mieszamy, wlewamy do foremek (polecam prostokąt jako docelowy kształt mydła, bo ułatwia mycie:)). Jeśli nie dodaliśmy za dużo wody, powinno zastygnąć w ok. 1-1,5 dnia. Później warto zawinąć je w papier i odstawić na ok tydzień w suche miejsce, ale niecierpliwych (do których sama należę :)) pocieszam, że można zacząć używać od razu.


Poniżej moje mydełka: cynamonowe z olejkiem i cynamonem, oraz sandałowe z olejkiem i szafranem dla koloru.

3 komentarze:

  1. nie jestem pewna 100% tej firmy, ale szare mydlo i weganskie? jesli w skladzie jest sodium tallowate, to oznacza że zawiera łój zwierzęcy.

    sprawdz to koniecznie.

    pozdr :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zrobiłam takie mydełka, pomarańczowo-kawowe. świetna sprawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, w tym mydełku jest sodium palmate. Sprawdzone ;)

    OdpowiedzUsuń