sobota, 24 października 2009

Jesienne dobroci po przerwie technicznej

Z powodu awarii sprzętu nie aktualizowałam przepisów, ale aparat jest już zdrowy i szczęśliwy więc do dzieła! Na początek dobry, jesienny obiadek szybki do upichcenia i genialny w swej prostocie, czyli placki z dyni i pieczone warzywa po indyjsku.



PLACKI DYNIOWE
2-3 szkl. utartej dyni (nie odsączonej!)
mąka
gałka muszkatałowa
imbir
czosnek
papryka slodka (lub ostra jak kto woli)

Dynię wymieszać razem z przyprawami i wyciśniętym czosnkiem i dodać tyle mąki, żeby wyszło ciasto
takie jak na placki ziemniaczane. Placki smażymy aż będą porządnie rumiane na średnim ogniu,
tak, żeby dynia zmiękła.

UWAGA: na początku najlepiej zrobić próbę z jednym plackiem, jeśli będzie się rozwalał, trzeba dodać
więcej mąki.





Takie warzywka pasują mi idealnie do kaszy gryczanej, ale oczywiście nadają się tak samo dobrze do makaronu, ryżu, czy co tam kto woli.

PIECZONE WARZYWA PO INDYJSKU
1 duża papryka
1 por
4-5 marchewek
1 cukinia
garam masala/curry
imbir
oliwa z oliwek
sól

Warzywa pokroić w dużą kostkę, a pora w plastry. Zagotować wodę i wrzucić warzywa do wrzątku na 2 minuty. Jeśli tego nie zrobimy to nigdy same się nie upieką! :)
Odsączyć, przełożyć do żaroodpornego naczynia z pokrywą, dodać przyprawy i oliwę i zapiekać ok 30 min.


Garam masala jest niedostępna w większości "zwykłych" sklepów, ale swobodnie można dostać ją na allegro lub sklepach ze zdrową żywnością. Smakuje nieco podobnie do curry (przynajmniej na nasze niewybredne europejskie podniebienia :D), ale zawsze warto spróbować czegoś innego, nie?

środa, 14 października 2009

W Dzień Nauczyciela zima jak nigdy!

Czegoś takiego nie widziałam odkąd chodzę po świecie - śnieg w październiku! Ponadto dziś moje święto, a nikt nawet smsa nie przysłał...

Dzień rozpoczęty śniadaniem i kawą. Na śniadanie mleko sojowe i płatki owsiane z ziarenkami (dynia, słonecznik) oraz moim hitem : arasidy cerstve, czyli nieprażone orzeszki ziemne. Przysmak pod tą słowiańską nazwą jest do kupienia w sklepie wietnamskim na Stadionie X-lecia.


Zupełnie zimowo się zrobiło, więc na dziś zaplanowany zimowy obiadek, czyli kapuśniaczek z grzybami. Ma on wielu wiernych fanów, a przepis jest oczywiście banalnie prosty. Jest to zupa gotowana w mojej rodzinie od zawsze właśnie w takiej wegańskiej wersji (tylko bez grzybków). Wprowadzam więc siebie i was w nostalgiczny nastrój mojego dzieciństwa z przełomu lat 80 i 90, kiedy zimy były ze śniegiem, a ja jadałam taką zupę u babci na Bielanach :)


KAPUŚNIAK Z GRZYBAMI

ok. pół kg kwaszonej kapusty
5-6 ziemniaków
garść (lub dwie) suszonych grzybów
oliwa/olej
mąka pszenna
sól, pieprz, listek laurowy, ziele angielskie

Wstawiamy gar wody, wrzucamy tam grzyby, listek i ziele oraz ziemniaki, jak tylko woda zacznie wrzeć. Kapustę kroimy, tak, żeby się nie "ciągnęła" przy jedzeniu. Kiedy ziemniaki będą miękkie wrzucamy ją do zupy. Gotujemy ok 15 - 20 min. W miseczce lub na małej patelni rozrabiamy zasmażkę : 2 łyżki mąki na 3-4 łyżki oliwy/oleju. Gotową zasmażkę wlewamy powoli do zupy, mocno mieszamy żeby nie zrobił się klusek. Doprawiamy pieprzem i ostrożnie(!) solą, bo kapusta też była słona. Mamy pożywne, sycące i rozgrzewające danie.

A na kolację polecam pastę z serii "Co by tu jeszcze dorzucić" z soczewicy. Kolor nie jest może zachęcający, zarówno czerwonej jak i zielonej soczewicy, ale smak z pewnością to wynagradza.


PASTA Z SOCZEWICY

1 szkl. soczewicy czerwonej/zielonej
oliwa
sól, pieprz biały
świeże zioła (bazylia, oregano, szałwia) lub suszone
1-2 ząbki czosnku

Soczewicę ugotować w małej ilości wody aż do rozgotowania. Dodać oliwę, przyprawy, rozgnieciony czosnek i zioła. Wszystko ładnie zmiksować, na koniec dosolić do smaku.




wtorek, 13 października 2009

No to zaczynamy!

Witam na moim blogu! Ponieważ każdy może założyć takiego bloga to dlaczego nie ja? Zaczynam wcale nie zdrowo, bo siedząc na zwolnieniu, ale z nudów(a raczej nadmiaru czasu) postanowiłam wprowadzić w czyn moje dobre chęci dzielenia się wiedzą i doświadczeniem oraz wegańską pasją (młodą jeszcze acz intensywną). Stąd też nazwa. Początki są niełatwe, ale jestem dobrej myśli. Poza tym.. ostatnio podejrzanie duża ilość osób w moim otoczeniu przechodzi na wege ! :)Tak trzymać, do was głównie kieruję te treści. Przepisy oczywiście będą nie tylko moje, co będę zaznaczać, ale takie, które można u mnie na pewno zjeść. Z czasem wszystko uzupełnię zdjęciami. Na razie umieszczam piramidę żywienia. W wersji wegańskiej oczywiscie!

Na wstęp zamieszczam dawno obiecany a banalny w wykonaniu przepis na śniadaniowy hummus oraz kilka innych.




HUMMUS Z CIECIERZYCY

1 szkl. ciecierzycy (grochu włoskiego)
1/2 szkl. sezamu
3-4 łyżki oliwy z oliwek/ jakiegokolwiek "lepszego" oleju
2 lub więcej ząbków czosnku
sól, pieprz biały i czarny

Ciecierzycę wypłukać, namoczyć na noc, ugotować ok 30 - 40 min w małej ilości (żeby przykryć ziarna) nieosolonej wody. 5 minut przed końcem gotowania dosypać sezam. Odlać część wody z gotowania do szklanki (może się przydać jak wyjdzie za suche!). Do gorącej (bo wtedy się miksuje łatwiej i wychodzi gładsze) dolać oliwę, przyprawy i wyciśniety czosnek. Zmiksować. W razie potrzeby dodać wodę z gotowania. I gotowe!

Do hummusu można dodać inne przyprawy wg. smaku, pasuje do kanapek i smakuje każdemu. Polecam oczywiście chleb pełnoziarnisty, jako bardziej sycący i nieporównywalnie zdrowszy. W lodówce wytrzymuje do 4 dni.


W podobny sposób można przyrządzić pastę z grochu, fasoli, soczewicy (szczególnie czerwonej) dodając dowolne przyprawy.

Tipy:
Jeśli chodzi o namaczanie są dwie szkoły. Jedna mówi, że strączkowe powinno się gotować w wodzie z namaczania, żeby nie wypłukać witamin. Ale ciemna strona tej metody to substancje wzdymające, które również nie zostają wypłukane. W przypadku ciecierzycy czy soczewicy sprawa jest łatwa, gorzej jak dochodzi do fasoli lub grochu.Zmierzcie się więc z waszymi żołądkami, zaopatrzcie w zapas przypraw (szczególnie pomaga majeranek, tymianek i kminek), a jeśli polegniecie, pozostaje wylewanie wody z namaczania!

A teraz coś na obiad. Dziś resztki, czyli pozostały z wczoraj jarmuż i pozostałe z dziś naleśniki owsiane.







Jarmuż (jeśli oczywiście uda się go gdzieś kupić, mojej mamie udało się cały krzak!), można zrobić na sto sposobów, oto jeden z nich:




JARMUŻ - JARZYNKA

dowolna ilość liści jarmużu
sól, pieprz, czosnek
oliwa/olej
mąka razowa/ bułka tarta

Jarmuż umyć, odciąć łodygi, pokroić w kawałki. W rondelku rozgrzać oliwę, wrzucić na nią wyciśnięty czosnek. Wrzucić jarmuż, podlać wodą, dusić na małym ogniu pod przykryciem (!) ok 15 min. Jeśli jest już dość miękki, doprawić solą i pieprzem, oprószyć mąką lub bułką tartą.

Taki jarmuż może służyć jako dodatek do obiadu lub jako farsz. Dle tych co nie znają smakuje trochę jak pomieszanie kapusty z brokułem, smak jest dość ostry z gorzkawą nutką. Rewelacja, żeby nie wspomnieć o jego walorach odżywczych.
Naleśniki też nie są skomplikowane.



NALEŚNIKI OWSIANE


1 szkl. mąki białej
1 szkl. płatków owsianych
oliwa/olej
sól, cukier

Płatki owsiane najlepiej zmielić w blenderze (takim dodatku z pojemniczkiem), ale jeśli nie mamy, zalewamy je szklanką wrzącej wody, czekamy ok 15 min. i miksujemy zwykłą końcówką miksującą. Tak czy inaczej bez blendera wegańska kuchnia leży i kwiczy, w końcu nie ma opcji jak go zastąpić. Dodajemy mąkę, oliwę i tyle wody, żeby powstało ciasto troszkę gęściejsze niż zwykłe ciasto na naleśniki doprawiamy odrobinką soli i cukru. Smażymy na patelni posmarowanej tłuszczem (ja korzystam ze starego, rodzinnego patentu - na widelcu mocuję nitką wacik kosmetyczny i tym, umoczywszy w oleju, smaruję patelnię przed każdym naleśnikiem). Pamiętajmy, że wegańskie naleśniki muszą być nieco grubsze, i nie dają się później zwijać w śliczne ruloniki, nad czym ubolewa zawsze moja mama ;) Te są zawsze raczej "rough".









Jako dodatek zrobiłam sałatkę z kiełków, które osiągnęły już odpowiedni rozmiar, dymki, rzodkiewki i rzepy.







Polecam kiełkownicę do własnej produkcji - kupne kiełki kosztuja wiadomo ile, a nasionka nieporównywalnie taniej. Szukajcie w sklepach/działach ze sprzętem AGD lub oczywiście na Allegro. Zamieszczam nawet link do aukcji:




A to moja i gotowe kiełki soczewicy.