wtorek, 13 października 2009

No to zaczynamy!

Witam na moim blogu! Ponieważ każdy może założyć takiego bloga to dlaczego nie ja? Zaczynam wcale nie zdrowo, bo siedząc na zwolnieniu, ale z nudów(a raczej nadmiaru czasu) postanowiłam wprowadzić w czyn moje dobre chęci dzielenia się wiedzą i doświadczeniem oraz wegańską pasją (młodą jeszcze acz intensywną). Stąd też nazwa. Początki są niełatwe, ale jestem dobrej myśli. Poza tym.. ostatnio podejrzanie duża ilość osób w moim otoczeniu przechodzi na wege ! :)Tak trzymać, do was głównie kieruję te treści. Przepisy oczywiście będą nie tylko moje, co będę zaznaczać, ale takie, które można u mnie na pewno zjeść. Z czasem wszystko uzupełnię zdjęciami. Na razie umieszczam piramidę żywienia. W wersji wegańskiej oczywiscie!

Na wstęp zamieszczam dawno obiecany a banalny w wykonaniu przepis na śniadaniowy hummus oraz kilka innych.




HUMMUS Z CIECIERZYCY

1 szkl. ciecierzycy (grochu włoskiego)
1/2 szkl. sezamu
3-4 łyżki oliwy z oliwek/ jakiegokolwiek "lepszego" oleju
2 lub więcej ząbków czosnku
sól, pieprz biały i czarny

Ciecierzycę wypłukać, namoczyć na noc, ugotować ok 30 - 40 min w małej ilości (żeby przykryć ziarna) nieosolonej wody. 5 minut przed końcem gotowania dosypać sezam. Odlać część wody z gotowania do szklanki (może się przydać jak wyjdzie za suche!). Do gorącej (bo wtedy się miksuje łatwiej i wychodzi gładsze) dolać oliwę, przyprawy i wyciśniety czosnek. Zmiksować. W razie potrzeby dodać wodę z gotowania. I gotowe!

Do hummusu można dodać inne przyprawy wg. smaku, pasuje do kanapek i smakuje każdemu. Polecam oczywiście chleb pełnoziarnisty, jako bardziej sycący i nieporównywalnie zdrowszy. W lodówce wytrzymuje do 4 dni.


W podobny sposób można przyrządzić pastę z grochu, fasoli, soczewicy (szczególnie czerwonej) dodając dowolne przyprawy.

Tipy:
Jeśli chodzi o namaczanie są dwie szkoły. Jedna mówi, że strączkowe powinno się gotować w wodzie z namaczania, żeby nie wypłukać witamin. Ale ciemna strona tej metody to substancje wzdymające, które również nie zostają wypłukane. W przypadku ciecierzycy czy soczewicy sprawa jest łatwa, gorzej jak dochodzi do fasoli lub grochu.Zmierzcie się więc z waszymi żołądkami, zaopatrzcie w zapas przypraw (szczególnie pomaga majeranek, tymianek i kminek), a jeśli polegniecie, pozostaje wylewanie wody z namaczania!

A teraz coś na obiad. Dziś resztki, czyli pozostały z wczoraj jarmuż i pozostałe z dziś naleśniki owsiane.







Jarmuż (jeśli oczywiście uda się go gdzieś kupić, mojej mamie udało się cały krzak!), można zrobić na sto sposobów, oto jeden z nich:




JARMUŻ - JARZYNKA

dowolna ilość liści jarmużu
sól, pieprz, czosnek
oliwa/olej
mąka razowa/ bułka tarta

Jarmuż umyć, odciąć łodygi, pokroić w kawałki. W rondelku rozgrzać oliwę, wrzucić na nią wyciśnięty czosnek. Wrzucić jarmuż, podlać wodą, dusić na małym ogniu pod przykryciem (!) ok 15 min. Jeśli jest już dość miękki, doprawić solą i pieprzem, oprószyć mąką lub bułką tartą.

Taki jarmuż może służyć jako dodatek do obiadu lub jako farsz. Dle tych co nie znają smakuje trochę jak pomieszanie kapusty z brokułem, smak jest dość ostry z gorzkawą nutką. Rewelacja, żeby nie wspomnieć o jego walorach odżywczych.
Naleśniki też nie są skomplikowane.



NALEŚNIKI OWSIANE


1 szkl. mąki białej
1 szkl. płatków owsianych
oliwa/olej
sól, cukier

Płatki owsiane najlepiej zmielić w blenderze (takim dodatku z pojemniczkiem), ale jeśli nie mamy, zalewamy je szklanką wrzącej wody, czekamy ok 15 min. i miksujemy zwykłą końcówką miksującą. Tak czy inaczej bez blendera wegańska kuchnia leży i kwiczy, w końcu nie ma opcji jak go zastąpić. Dodajemy mąkę, oliwę i tyle wody, żeby powstało ciasto troszkę gęściejsze niż zwykłe ciasto na naleśniki doprawiamy odrobinką soli i cukru. Smażymy na patelni posmarowanej tłuszczem (ja korzystam ze starego, rodzinnego patentu - na widelcu mocuję nitką wacik kosmetyczny i tym, umoczywszy w oleju, smaruję patelnię przed każdym naleśnikiem). Pamiętajmy, że wegańskie naleśniki muszą być nieco grubsze, i nie dają się później zwijać w śliczne ruloniki, nad czym ubolewa zawsze moja mama ;) Te są zawsze raczej "rough".









Jako dodatek zrobiłam sałatkę z kiełków, które osiągnęły już odpowiedni rozmiar, dymki, rzodkiewki i rzepy.







Polecam kiełkownicę do własnej produkcji - kupne kiełki kosztuja wiadomo ile, a nasionka nieporównywalnie taniej. Szukajcie w sklepach/działach ze sprzętem AGD lub oczywiście na Allegro. Zamieszczam nawet link do aukcji:




A to moja i gotowe kiełki soczewicy.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz