Nic by nie było w tym obiedzie szczególnego (przepis na taki jarmuż jest tu), gdyby nie to, że wszystko jest freegańskie. Zarówno paczka kluseczek gniocchi - czyli włoski odpowiednik kopytek, jak i jarmuż, który ostatnio pojawia się w ogromnych torbach, nie da się go przejeść i obecnie zajmuje większość zamrażarki.
Nazywa się też zabawnie : Grünkohl, czyli zielona kapusta.
Gotowe danie :)
Gdzie i jak Ty to wszystko znajdujesz!?
OdpowiedzUsuńZa Odrą :) Tak tu się niestety marnuje jedzenie. Przykro mi, że piszę o tym tak radośnie, bo de facto cieszę się z tych znalezisk, ale faktycznie to przerażające i smutne :(
OdpowiedzUsuń