W tym tygodniu wypada kolejne VoKu, jednak w związku z koncertem, na który robimy jedzenie będzie można u nas zjeść w sobotę na tym właśnie koncercie.
Impreza jest częścią cyklu "Nie znaczy Nie", jest to szereg wydarzeń w formie benefitu - pomocy i wsparcia działań na rzecz ofiar zgwałceń i nagłośnienia problemu przemocy wobec kobiet.
"Nie znaczy Nie" to również tytuł składanki CD, gdzie wystąpiło 25 polskich zespołów, które swoją twórczością wsparły sprzeciw względem przymusów na tle seksualnym lub wyraziły go piosenkami przygotowanymi specjalnie na tę okazję.
"Nie znaczy Nie" to nasz głos niezgody w sprawie nadużyć, gwałtów i presji....
Premiera płyty odbędzie się podczas koncertu.
Zagrają: Miraż, Candid, Life Scars, Translola i Delicje.
Ufa matronuje temu wydarzeniu.
Podczas imprezy będzie można zapoznać się i zaopatrzyć w literaturę tematu - księgarnia Feminoteka.
Dochód z imprezy i ze sprzedaży płyt "Nie znaczy Nie" wesprze działania Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet BABA
http://www.baba.org.pl/
Zapraszamy serdecznie!
MENU
- babeczki (3)
- ciasta (5)
- ciastka (8)
- desery (3)
- DIY czyli "zrób to sam" (4)
- DIY czyli zrób to sam/a (1)
- freeganizm (4)
- freeganizn (1)
- kosmetyki (1)
- kulebiak (1)
- naleśniki (4)
- napoje (1)
- obiady (20)
- pasty (5)
- pierogi (2)
- sałatki (2)
- słone wypieki (7)
- sosy (1)
- śniadania/kolacje (15)
- wigilia (1)
- wydarzenia (4)
- zapiekanki (2)
- zupy (2)
środa, 23 lutego 2011
sobota, 19 lutego 2011
Szybkie makarony i sosy kontenerowe oraz kurczak
Tym razem całkiem zdrowo, tanio i szybko.
Jak wiadmomo, jedną z moich wielkich kulinarnych miłości od pierwszego wejrzenia jest od wczesnego dzieciństwa makaron. Pasuje do wszystkiego, smakuje ze wszystkim i wszystkim. No, prawie. Mój tata nie lubi makaronu. Ale to chyba jedyna osoba jaką znam, a jeśli sobie dobrze przypominam, z niemal każdym, kogo znam rozmawiałam choć raz o jedzeniu. Makaron jest najszybszy na obiad.
Sezon kontenerowy w pełni, udało nam się znaleźć kilka nowych, hojnych miejsc na freegańskie łowy, jest więc sos brokułowy i pesto z prawie świeżej bazylii.
SOS BROKUŁOWY
1 drzewko (?) brokuła
czosnek
sól, pieprz biały
zasmażka/śmietana sojowa
Brokuł tniemy na kawałeczki, zalewamy wrzątkiem do połowy wysokości w garnku (wiadomo, o co chodzi). Gotujemy pod przykryciem aż będzie miękki. Miksujemy, dodajemy przyprawy i zaprawiamy małą ilością zasmażki lub jeśli przypadkiem mamy w domu - śmietaną sojową.
Do sosu dodać można też sos serowy w proszku - napiszę o nim trochę na przekór temu, co opisałam w poprzednim poście. Sos w proszku dostałam w prezencie gwiazdkowym z zagranicy, nic mi nie wiadomo o tym żeby kiedykolwiek był widziany w Polsce. Ale jeśli Wy, lub ktoś znajomy będziecie za granicą, można się rozejrzeć. Nie jest specjalnie dobry z wodą, ale z mlekiem lub dosypany dla smaku jest ok. Choć smak sera raczej pozostaje w sferze wyobrażeń. Za to do listy obiecanych przepisów dopisuję przepis na ser mozzarella.
Pesto również nie należy do skomplikowanych. Około 2-3 pęczki bazylii miksuje się w pojemniczku do miksera z ok 1/4 szkl. oliwy i kilkoma ząbkami czosnku. Całość mieszamy z rozmrożonym szpinakiem i doprawiamy solą, pieprzem, ewentualnie dodajemy śmietanę sojową lub - co moim zdaniem smakuje najlepiej, tofu sałatkowe (feta). Wlewamy to do ugotowanego makaronu i gotowe.
Do odkryć dodam też kotlety sojowe o smaku kurczaka Orico, o których wiem stąd . Smakują jak mięso. Nie wiem, czy jak kurczak, z tego, co pamiętam chyba niespecjalnie, ale sa naprawdę pyszne. Do obiadu, czy burgerów po obtoczeniu w przyprawach, bułce i podsmażeniu są jak znalazł.
Jak wiadmomo, jedną z moich wielkich kulinarnych miłości od pierwszego wejrzenia jest od wczesnego dzieciństwa makaron. Pasuje do wszystkiego, smakuje ze wszystkim i wszystkim. No, prawie. Mój tata nie lubi makaronu. Ale to chyba jedyna osoba jaką znam, a jeśli sobie dobrze przypominam, z niemal każdym, kogo znam rozmawiałam choć raz o jedzeniu. Makaron jest najszybszy na obiad.
Sezon kontenerowy w pełni, udało nam się znaleźć kilka nowych, hojnych miejsc na freegańskie łowy, jest więc sos brokułowy i pesto z prawie świeżej bazylii.
SOS BROKUŁOWY
1 drzewko (?) brokuła
czosnek
sól, pieprz biały
zasmażka/śmietana sojowa
Brokuł tniemy na kawałeczki, zalewamy wrzątkiem do połowy wysokości w garnku (wiadomo, o co chodzi). Gotujemy pod przykryciem aż będzie miękki. Miksujemy, dodajemy przyprawy i zaprawiamy małą ilością zasmażki lub jeśli przypadkiem mamy w domu - śmietaną sojową.
Do sosu dodać można też sos serowy w proszku - napiszę o nim trochę na przekór temu, co opisałam w poprzednim poście. Sos w proszku dostałam w prezencie gwiazdkowym z zagranicy, nic mi nie wiadomo o tym żeby kiedykolwiek był widziany w Polsce. Ale jeśli Wy, lub ktoś znajomy będziecie za granicą, można się rozejrzeć. Nie jest specjalnie dobry z wodą, ale z mlekiem lub dosypany dla smaku jest ok. Choć smak sera raczej pozostaje w sferze wyobrażeń. Za to do listy obiecanych przepisów dopisuję przepis na ser mozzarella.
Pesto również nie należy do skomplikowanych. Około 2-3 pęczki bazylii miksuje się w pojemniczku do miksera z ok 1/4 szkl. oliwy i kilkoma ząbkami czosnku. Całość mieszamy z rozmrożonym szpinakiem i doprawiamy solą, pieprzem, ewentualnie dodajemy śmietanę sojową lub - co moim zdaniem smakuje najlepiej, tofu sałatkowe (feta). Wlewamy to do ugotowanego makaronu i gotowe.
Do odkryć dodam też kotlety sojowe o smaku kurczaka Orico, o których wiem stąd . Smakują jak mięso. Nie wiem, czy jak kurczak, z tego, co pamiętam chyba niespecjalnie, ale sa naprawdę pyszne. Do obiadu, czy burgerów po obtoczeniu w przyprawach, bułce i podsmażeniu są jak znalazł.
wtorek, 15 lutego 2011
Pasta jajeczna i tofucznica
W związku ze wzmożonymi ostatnio aktywnościami benefitowo - cateringowymi było mało czasu, ale dużo tofu. Tofu Attack udał się wyśmienicie, a jedną z past była właśnie pasta jajeczna.
Dla wszystkich, którzy z łezką w oku wspominają przedszkolny standard śniadaniowy oraz dla miłośników jajek, którzy bardzo tęsknią za siarkowym zapaszkiem, oto ratunek: czarna sól.
"Czarna sól (ind. Kala namak) to pozyskiwany z wulkanicznych minerałów (halitów) różowy proszek o wyraźnym jajecznym aromacie. Swój kolor oraz zapach zawdzięcza obecności związków siarki. Czarna sól składa się głównie z chlorku sodu z dodatkiem siarczanu sodu, siarczku żelaza i siarkowodoru. Pomimo, że siarkowodór jest toksyczny dla ludzi w w większych stężeniach, to jego niewielka zawartość w czarnej soli nie ma negatywnego wpływu na zdrowie. " (kuchnia.chinska.pl).
Wprawdzie moja sól jest wyraźnie szara, ale efekt jest cudowny.
PASTA JAJECZNA
1 kostka tofu
pęczek szczypiorku
pieprz
czarna sól
kurkuma
Szczypiorek siekamy, tofu rozgniatamy, mieszamy z resztą aż będzie wyglądać ładnie - UWAGA, czarna sól jest bardzo.. słona. Efekt jajeczny można uzyskać już przy małej ilości.
Czarną sól można kupić przez internet lub w większości sklepów ze zdrową żywnością. Nie jest droga i starcza na długo.
Ostatnio robiłam przegląd przepisów na blogu i doszłam do wniosku, że większość z nich jest albo mało zaskakująca, albo banalnie łatwa. W pierwszej chwili pomyślałam, że może przydałoby się trochę pokombinować, ale po chwili dotarło do mnie, że po pierwsze musiałabym robić to na siłę, bo zamieszczam to, co gotuję - nie gotuje specjalnie, żeby to zamieścić. Po drugie - po co. Ideą tego bloga jest to, żeby każdy, kto nigdy nie jadł wegańskich potraw mógł ugotować coś sam i nie zniechęcić się. Potrawy są proste, często zakładają możliwość ugotowania obiadu bez robienia zakupów w ogóle - korzystając z tego, co znajdzie się w lodówce, czy szafce z zapasami. Nie używam też drogich i jednocześnie trudno dostępnych składników i choć oczywiście nie wszystko, czego używam da się kupić w lokalnym Społemie (choć i one często zaskakują), staram się zawsze podać w miarę dostępne i najtańsze źródło. Ale co zrobić, nie lubię długiego grzebania w garach, a już szczególnie wielocyfrowych liczb na rachunkach. Poza tym, są dziesiątki blogów, gdzie można poczytać o pysznościach zrobionych ze składników, których nie można nabyć bez szczególnych przygotowań organizacyjnych i finansowych. U mnie można przeczytać wpis i pomyśleć "Rzeczywiście, można przecież zjeść coś takiego!".
Zatem, jeśli mamy tofu i potrzebujemy szybkiego, sycącego i odżywczego śniadania idealna jest tofucznica. Przepis, jak łatwo się domyślić - banalny.
TOFUCZNICA
1 kostka tofu
oliwa
dowolne przyprawy
dowolne warzywa : cebula, por, szczypiorek, pomidor, pieczarki, boczniaki lub co lubimy.
Podsmażyć tofu, dodać warzywa, podsmażyć jeszcze chwilę, doprawić.
Dla wszystkich, którzy z łezką w oku wspominają przedszkolny standard śniadaniowy oraz dla miłośników jajek, którzy bardzo tęsknią za siarkowym zapaszkiem, oto ratunek: czarna sól.
"Czarna sól (ind. Kala namak) to pozyskiwany z wulkanicznych minerałów (halitów) różowy proszek o wyraźnym jajecznym aromacie. Swój kolor oraz zapach zawdzięcza obecności związków siarki. Czarna sól składa się głównie z chlorku sodu z dodatkiem siarczanu sodu, siarczku żelaza i siarkowodoru. Pomimo, że siarkowodór jest toksyczny dla ludzi w w większych stężeniach, to jego niewielka zawartość w czarnej soli nie ma negatywnego wpływu na zdrowie. " (kuchnia.chinska.pl).
Wprawdzie moja sól jest wyraźnie szara, ale efekt jest cudowny.
PASTA JAJECZNA
1 kostka tofu
pęczek szczypiorku
pieprz
czarna sól
kurkuma
Szczypiorek siekamy, tofu rozgniatamy, mieszamy z resztą aż będzie wyglądać ładnie - UWAGA, czarna sól jest bardzo.. słona. Efekt jajeczny można uzyskać już przy małej ilości.
Czarną sól można kupić przez internet lub w większości sklepów ze zdrową żywnością. Nie jest droga i starcza na długo.
Ostatnio robiłam przegląd przepisów na blogu i doszłam do wniosku, że większość z nich jest albo mało zaskakująca, albo banalnie łatwa. W pierwszej chwili pomyślałam, że może przydałoby się trochę pokombinować, ale po chwili dotarło do mnie, że po pierwsze musiałabym robić to na siłę, bo zamieszczam to, co gotuję - nie gotuje specjalnie, żeby to zamieścić. Po drugie - po co. Ideą tego bloga jest to, żeby każdy, kto nigdy nie jadł wegańskich potraw mógł ugotować coś sam i nie zniechęcić się. Potrawy są proste, często zakładają możliwość ugotowania obiadu bez robienia zakupów w ogóle - korzystając z tego, co znajdzie się w lodówce, czy szafce z zapasami. Nie używam też drogich i jednocześnie trudno dostępnych składników i choć oczywiście nie wszystko, czego używam da się kupić w lokalnym Społemie (choć i one często zaskakują), staram się zawsze podać w miarę dostępne i najtańsze źródło. Ale co zrobić, nie lubię długiego grzebania w garach, a już szczególnie wielocyfrowych liczb na rachunkach. Poza tym, są dziesiątki blogów, gdzie można poczytać o pysznościach zrobionych ze składników, których nie można nabyć bez szczególnych przygotowań organizacyjnych i finansowych. U mnie można przeczytać wpis i pomyśleć "Rzeczywiście, można przecież zjeść coś takiego!".
Zatem, jeśli mamy tofu i potrzebujemy szybkiego, sycącego i odżywczego śniadania idealna jest tofucznica. Przepis, jak łatwo się domyślić - banalny.
TOFUCZNICA
1 kostka tofu
oliwa
dowolne przyprawy
dowolne warzywa : cebula, por, szczypiorek, pomidor, pieczarki, boczniaki lub co lubimy.
Podsmażyć tofu, dodać warzywa, podsmażyć jeszcze chwilę, doprawić.
sobota, 5 lutego 2011
Obiecane oponki, czyli pączki z VoKu
Dla tych, co nie byli, niech żałują, ci, którym smakowało pozostały dobre wspomnienia, ale jest szansa, dla jednych i drugich, żeby zasmakować znów wspaniałych oponek prosto z gór.
Dzięki uprzejmości twórczyni tych wspaniałych ciasteczek i kolegi, który robił zdjęcia udostępniam przepis w wersji oryginalnej i oponki w cudownym świetle.
Ponadto wszelkiego rodzaju smażone, słodkie lub słone potrawy na bazie mąki i/lub ziemniaków są najlepszym lekarstwem na poprawienie humoru. Co więcej, podobno leczą nawet niegroźne urazy. W związku z dzisiejszym nabyciem takiego urazu podczas porannego treningu konieczność zastosowania natychmiastowej kuracji wzrosła.
OPONKI
"Skład:
drożdże (ja daje tak 1/2 opakowania)
szklanka mleka kokosowego
200 g planty lub odpowiednio tyle oleju
szklanka cukru
łyżeczka soli
łyżka octu jabłkowego
na początek 4,5 szklanki mąki, jak będzie potrzeba to dołożysz
2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
opcjonalnie cukier waniliowy
1. drożdże rozpuszczasz w ciepłej wodzie, dodajesz łyżkę mąki i odrobinę cukru i odstawiasz żeby fermentowały.
2. w tym czasie podgrzewasz mleko kokosowe i rozpuszczasz w nim margarynę/ dodajesz olej i szklankę cukru.
3. gdy drożdże już wyrosną łączysz je z mleczną miksturą po czym dodajesz 2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej, ew. jakiś cukier waniliowy i ocet jabłkowy i stopniowo dodajesz mąkę.
4. wyrabiasz ciasto rozciągając je, żeby dostało się do środka jak najwięcej powietrza, gdy ma stałą konsystencję ale ciągle "leci przez palce" odstawiasz na godzinę w ciepłe miejsce.
5. po godzinie podsypujesz ciasto jeszcze mąką, tak żeby było bardziej zwarte ale wciąż puszyste, wałkujesz na grubość 2-3 cm i wycinasz oponkyyyyyyy :)
smażysz na oleju po 2,5 min na każdą ze stron, odsączasz z oleju u tadaaaam, zjadasz ze smakiem lecząc urazy :)"
Dzięki uprzejmości twórczyni tych wspaniałych ciasteczek i kolegi, który robił zdjęcia udostępniam przepis w wersji oryginalnej i oponki w cudownym świetle.
Ponadto wszelkiego rodzaju smażone, słodkie lub słone potrawy na bazie mąki i/lub ziemniaków są najlepszym lekarstwem na poprawienie humoru. Co więcej, podobno leczą nawet niegroźne urazy. W związku z dzisiejszym nabyciem takiego urazu podczas porannego treningu konieczność zastosowania natychmiastowej kuracji wzrosła.
OPONKI
"Skład:
drożdże (ja daje tak 1/2 opakowania)
szklanka mleka kokosowego
200 g planty lub odpowiednio tyle oleju
szklanka cukru
łyżeczka soli
łyżka octu jabłkowego
na początek 4,5 szklanki mąki, jak będzie potrzeba to dołożysz
2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
opcjonalnie cukier waniliowy
1. drożdże rozpuszczasz w ciepłej wodzie, dodajesz łyżkę mąki i odrobinę cukru i odstawiasz żeby fermentowały.
2. w tym czasie podgrzewasz mleko kokosowe i rozpuszczasz w nim margarynę/ dodajesz olej i szklankę cukru.
3. gdy drożdże już wyrosną łączysz je z mleczną miksturą po czym dodajesz 2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej, ew. jakiś cukier waniliowy i ocet jabłkowy i stopniowo dodajesz mąkę.
4. wyrabiasz ciasto rozciągając je, żeby dostało się do środka jak najwięcej powietrza, gdy ma stałą konsystencję ale ciągle "leci przez palce" odstawiasz na godzinę w ciepłe miejsce.
5. po godzinie podsypujesz ciasto jeszcze mąką, tak żeby było bardziej zwarte ale wciąż puszyste, wałkujesz na grubość 2-3 cm i wycinasz oponkyyyyyyy :)
smażysz na oleju po 2,5 min na każdą ze stron, odsączasz z oleju u tadaaaam, zjadasz ze smakiem lecząc urazy :)"
czwartek, 3 lutego 2011
Sos na zimę
Może to trochę późno, ale chciałabym podziękować wszystkim obecnym na ostatnim VoKu za przybycie i tym samaym udział, kawiarnia pękała w szwach, a jedzenie skończyło się jeszcze przed przybyciem niektórych gości! Jeśli ta tendencja się utrzyma, będziemy musieli zwiększyć ilość porcji, co nie jest proste, bo wciąż się uczymy i eksperymentujemy z proporcjami. Cieszy mnie natomiast, że jedzenie jest na tyle smaczne, że pojawiają się prośby o podanie przepisów, obiecałam wrzucać je na bieżąco, ale tym razem ze względu na brak zdjęć, będzie coś innego. Obiecane na pewno uzupełnię.
Dziś mam do zaproponowania pastę/sos czosnkowy ze słonecznika, tak prosty jak się wydaje i zarazem skuteczne odmieni najbanalniejszy obiad.
SOS CZOSNKOWY
1 szkl pestek słonecznika - łuskanych
2-3 ząbki czosnku
zioła
sól/pieprz
Pestki wypłukać, namoczyć na noc, odlać część wody i miksować na gładką masę. Jeśli chcemy bardziej sos niż pastę- dodajemy wody z namaczania. Doprawiamy do smaku i nie uwierzycie, ale gotowe.
Sos nadaje się również jako dodatek do makaronu, warzyw, kanapek i ogólnie wszędzie tam, gdzie się zwykle uzywa sosów.
Na zdjęciu prezentuje się w towarzystwie kiełków - jak już kiedyś pisałam, warto się w nie zaopatrzyć, bo ratują zimowe ubytki witamin i wszelkiego dobra.
Dziś mam do zaproponowania pastę/sos czosnkowy ze słonecznika, tak prosty jak się wydaje i zarazem skuteczne odmieni najbanalniejszy obiad.
SOS CZOSNKOWY
1 szkl pestek słonecznika - łuskanych
2-3 ząbki czosnku
zioła
sól/pieprz
Pestki wypłukać, namoczyć na noc, odlać część wody i miksować na gładką masę. Jeśli chcemy bardziej sos niż pastę- dodajemy wody z namaczania. Doprawiamy do smaku i nie uwierzycie, ale gotowe.
Sos nadaje się również jako dodatek do makaronu, warzyw, kanapek i ogólnie wszędzie tam, gdzie się zwykle uzywa sosów.
Na zdjęciu prezentuje się w towarzystwie kiełków - jak już kiedyś pisałam, warto się w nie zaopatrzyć, bo ratują zimowe ubytki witamin i wszelkiego dobra.
Subskrybuj:
Posty (Atom)